Dziś mija 31 rocznica śmierci Marcina Antonowicza

0
979

19 października 1985 roku (w pierwszą rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszk) w Olsztynie funkcjonariusze ZOMO ciężko pobili Marcina Antonowicza, osiemnastoletniego studenta wydziału chemii Uniwersytetu Gdańskiego. Skatowany chłopak konał przez dwa tygodnie w szpitalu. Zmarł 2 listopada.W dniu śmierci miał niespełna 20 lat. Jego pogrzeb przerodził się w wielką, patriotyczną manifestację. 

Wieczorem Marcin Antonowicz wraz z dwójką kolegów został zatrzymany, na ówczesnej ulicy Kaliningradzkiej w Olsztynie, przez patrol ZOMO, pokazał zamiast dowodu osobistego legitymację studencką Uniwersytetu Gdańskiego. To był poważny błąd. Gdańsk – kolebka „Solidarności” – był miastem, które w latach 80. XX wieku budziło szczególną czujność w funkcjonariuszach komunistycznego aparatu przymusu. Jego koledzy mogli odejść wolni. On trafił do milicyjnego radiowozu. To był ostatni raz, gdy widziano go żywego. 

Komunistycznym oprawcom mało było go zabić. Po śmierci chcieli jeszcze odebrać mu dobre imię. Wyspecjalizowany w takich akcjach („wprawy” nabierał m.in. zniesławiając ks. Jerzego Popiełuszkę i Grzegorza Przemyka) rzecznik komunistycznej junty Jerzy Urban ogłosił, że Antonowicz był pijany i po zatrzymaniu wyskoczył z milicyjnego samochodu, co miało być przyczyną śmiertelnych obrażeń. W kłamstwa Urbana nikt jednak nie uwierzył.

Pogrzeb Marcin Antonowicz stał się wielką, polityczną manifestacją. Studenta żegnało kilkanaście tysięcy osób. Po słowach, wypowiedzianych nad trumną Marcina, wkrótce stracił posadę rektor Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Karol Taylor.

Od kilkunastu lat, staraniem olsztyńskiego stowarzyszenia Pro Patria przyznawane są stypendia im. Marcina Antonowicza. Jego imię nosi też jedna z olsztyńskich ulic. W ocenie IPN, Marcin Antonowicz, po 1980 roku, był ponad sześćdziesiątą ofiarą systemu komunistycznego w Polsce.

Okładka książki poświęconej Marcinowi Antonowiczowi

www.ro.com.pl