Rekompensaty dla odchodzącego zarządu Grupy Energa kosztować będą spółkę od blisko 3 do nawet 5 mln zł. Minister skarbu nie podał powodów tej kosztownej zmiany.
Po zakończeniu w kwietniu kadencji zarządu gdańskiej grupy Energa trzem prezesom przysługuje “rekompensata z tytułu powstrzymywania się od prowadzenia działalności konkurencyjnej przez 12 miesięcy od daty rozwiązania umowy”. Jako że podstawowe pensje prezesów wynosiły od 900 do 960 tys. zł rocznie, to w wariancie minimalnym otrzymają oni łącznie 2,7 mln zł. Jeśli pod uwagę brane będzie ich wynagrodzenie łącznie z premiami (1,3-1,4 mln zł dla każdego), to za zakaz konkurencji otrzymają w sumie 4,2 mln zł.
Prezesi mieli w swoich kontraktach także zapis o odszkodowaniu za “wypowiedzenie przez spółkę umowy o zarządzanie z powodu niezawinionego przez prezesa”. Nie wiemy, czy ten punkt obowiązuje w wypadku zakończenia kadencji.
8 czerwca br. odbyłą się konferencja na temat odpraw dla członków zarządu Energi zorganizowana przez Grzegorza Strzelczyk, przewodniczącego klubu radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska.
– Oprócz rocznego zakazu konkurencji w spółkach skarbu państwa zwyczajowo wypłaca się także półroczne odprawy, więc moim zdaniem każdy z trzech prezesów otrzymać może pensję nie za rok, lecz za półtora roku – mówi Strzelczyk. – W obu przypadkach kwota do wypłaty jest równie bulwersująca. Jeszcze niedawno prezes Energi prosił miejską komisję polityki gospodarczej, abyśmy zgodzili się na przeprowadzenie linii napowietrznej z Olszynki do Kiełpina, bo ten wariant w stosunku do wariantu podziemnego byłby tańszy dla spółki o 5 mln zł. Nie zgodziliśmy się, bo wyłączyłaby znaczne obszary spod inwestycji. Ten przykład pokazuje, że z jednej strony spółka szuka oszczędności kosztem miasta, a z drugiej lekką ręką wydaje pieniądze na odprawy – dodaje Strzelczyk.
Dlaczego odszedł Bieliński?
Pod koniec kwietnia kontrolowana przez resort skarbu rada nadzorcza Energa SA wybrała nowy zarząd spółki. Z pracy odeszli prezes Mirosław Bieliński i jego zastępcy Roman Szyszko i Wojciech Topolnicki. Powodów zmian nie podano. Bieliński miał na swoim koncie wiele sukcesów. Wprowadził spółkę na giełdę, za jego kadencji kurs akcji wzrósł z 17 zł do 27 zł, a Energa zaczęła notować rekordowe zyski – za rok 2014 ponad miliard złotych. Spółka wypłacała sowite dywidendy, a do samorządów i budżetu państwa płynęły podatki.
Ani minister skarbu, ani jego przedstawiciele nie podali powodów zmian. Pisaliśmy, że faktycznym powodem odsunięcia Bielińskiego mogły być kwestie polityczne. Prezes nie poparł publicznie planów połączenia Energi z PGE. Pomysł ten wywołał kryzys polityczny na Pomorzu, przeciwko tym planom protestowali samorządowcy z PO obawiający się, że pozycja Energi – największego płatnika podatków w regionie – zostanie osłabiona. W tej sprawie do Gdańska przyjechała premier Ewa Kopacz i zarządziła szybkie wybory w pomorskiej PO. Rząd zawiesił koncepcję konsolidacji spółek, a nowy przewodniczący pomorskiej PO Sławomir Neumann kpił później, że takiego pomysłu nigdy nie było, więc protesty miały niemądry charakter.
Po odejściu Bielińskiego giełdowy kurs Energi spadł łącznie o ok. 20 proc. Inwestorzy przestraszyli się, że jego następca Andrzej Tersa będzie zwolennikiem połączenia z PGE.
Oświadczenie Grupy Energa
“Kontrakty menadżerskie z tego rodzaju postanowieniami są powszechnym standardem stosowanym w spółkach, zwłaszcza tych generujących wysokie przychody i osiągające bardzo dobre wyniki finansowe w oparciu o strategię i decyzję stanowiącą tajemnicę przedsiębiorstwa. Umowy takie z jednej strony chronią interesy i tajemnice spółki, a z drugiej – stanowią rekompensatę za brak możliwości podjęcia pracy przez odchodzących członków zarządu. W tym przypadku można jedynie wskazać, że okres zakazu konkurencji wynosi 12 miesięcy, a maksymalna suma kwot zdecydowanie niższa niż przytoczona w pytaniu (2 mln zł) o odprawę dla prezesa Bielińskiego”.
