Rozmowa z prof. Ryszardem Bugajem, ekonomistą, byłym doradcą społecznym Lecha Kaczyńskiego.
Stefczyk.info: Media informują o gigantycznych premiach, jakie wypłacono pracownikom w Kancelarii Premiera, Prezydenta, Sejmu w ostatnich latach. W KPRM wydano w 2014 roku ponad 2 mln złotych, w Kancelarii Prezydenta aż 800 tys. zł w dwa miesiące 2015 roku. Jak Pan ocenia to zjawisko i sumy, o jakich mowa?
Prof. Ryszard Bugaj: Trzeba byłoby wiedzieć, jak dokładnie te premie zostały rozdzielone. Pytanie, czy one były przyznawane selektywnie. Jeśli tak, to mamy do czynienia ze zjawiskiem nagannym. Szczególnie, jeśli miało to miejsce w Kancelarii Prezydenta. Jeśli te nagrody były selektywne, to sądzę, że mamy problem etyczny. Gdy byłem doradcą prof. Lecha Kaczyńskiego, pracowałem u niego społecznie. I to nie ja jeden. Nie wiem, czy za jego czasów były przyznawane jakieś nagrody, ale wiem, że główną naszą motywacją była nasza misja, idea przewodnia. Ludzie, którzy pracowali społecznie, to byli ludzie nie mający kłopotów materialnych. Sądzę, że podobnie jest w Kancelarii Prezydenta Komorowskiego.
Kwoty wydają się Panu szokujące? Mowa w sumie o poważnych pieniądzach.
Pytanie, ile osób w poszczególnych instytucjach jest zatrudnionych. Mowa o dużych jednostkach, w Kancelarii Prezydenta jest kilkuset pracowników. Gdyby sumy przeliczyć na liczbę pracowników, nagrody okazałyby się może nie tak wysokie. Dla mnie jednak ważnym pytaniem jest pytanie w ogóle o stosowanie systemu nagrodowego. Rozważało się kiedyś model zadaniowy i standardowy systemu płac. Standardowy polegał na wymaganiach dla pracownika i stałej pensji. Bo jak się ktoś nie nadaje, to powinien tracić pracę. Drugi model to model akordowy, który zakłada pewną uznaniowość i ocenę szefostwa. W takich instytucjach, jak Sejm, KPRM, Kancelaria Prezydenta stosowany powinien być model standardowy. Jeśli się ktoś nadaje to pracuje i ma stałe wynagrodzenie.
Jak ktoś dobrze pracuje to może jednak premia mu się należy?
Stała praca w obecnych warunkach jest pewną wartością. I to dużą. O tym warto pamiętać. Gdy stosuje się system uznaniowy, to nie jest dobrze. Kancelaria Prezydenta, poza najbliższymi doradcami prezydenta, powinna być apolityczna, nie powinna być związana zbyt mocno z prezydentem, ludzie z Kancelarii nie powinni się choćby angażować w kampanię prezydencką. Doradcy w ostatnią kampanię angażowali się bardzo mocno. Nie udało im się, mówiąc najdelikatniej. Ich motywacja, jeśli jednak to robią, powinna być związana z misją, jaką robią, a nie z doraźnym wynagradzaniem.
Od dawna w związku z takimi informacjami pojawiają się podejrzenia, że może tu chodzić o kupowanie poparcia, o korupcję mentalną. To zasadne komentarze?
Znacznie gorzej sytuacja wygląda w spółkach Skarbu Państwa. Tam w sposób oczywisty widać, że to są posady dla krewnych i znajomych. Tam wynagrodzenia w ostatnich latach drastycznie wzrosły. W głównej mierze przez rozpowszechnienie umów menedżerskich. To jest naciąganie prawa, gdy prezes spółki kontrolowanej przez państwo jest na kontrakcie menedżerskim. To jest nadużycie. Jednak w tę stronę zdecydowano się pójść. Ja to potępiam. Takie negatywne zjawiska są zapewne widoczne i w administracji, jednak pamiętajmy, że administracja centralna to aż pół miliona ludzi. Zwykli urzędnicy nie mają zbyt wysokich wynagrodzeń, ale ich profitem jest to, że mają stałą pracę. W związku z tym, jak również w związku z premiami, element politycznego zbliżenia, powiązań może odgrywać istotną rolę. Na pewno takie zależności się rodzą.
źródło: http://www.stefczyk.info